piątek, 28 maja 2010

cisza przed burzą..złudny spokój









te zdjęcia są dla tych mych znajomych i przyjaciół, którzy kochają morze..
banalne zdjęcia, ale zawsze jakichs wzruszeń dostarczą

czwartek, 27 maja 2010

kicz jest wszędzie













takich pseudosłodkich i kiczowatych historii jest pełno na kazdym kroku.. Gdziekolwiek nie pójdę, wszędzie kicz

środa, 26 maja 2010

dużo wody duzo wody









klasyka tematu i klasyka wzruszeń:)

w drodze













Gdzieś tam w drodze


niedziela, 23 maja 2010

przerwa chwilowa, przerwa blogowa

czas na oderwanie sie od Lodzi:) Morze czeka i wena fotograficzna, tworcze realizacje, ktore na mnie czekaja:)
efekty wkleje na bloga jak wrócę:)
tymczasem wracam znowu do prozy Murakamiego..
i kolejne poszukiwanie wewnętrznego światła by moc je uwiecznic na fotografiach

czwartek, 13 maja 2010

złudne słońce


wonderland kolejny

ta postać inspirowana jest postacią Edie Sedgwick, a dokładniej sesją- wariacją na temat dawnej muzy Andy Warhola. Edie była kimś, kogo zbytnio sie nie da pojąć, kimś kto sam siebie destruował, niszczył..trudno powiedzieć, czy zył.. czy raczej uciekał przed realnym przeciętnym zyciem w nieosiągalne marzenia.. jej historia pokazuje mechanizm bycia muzą Warhola - na krótko a potem spada się w otchłań zapomnienia. meteoryt z przebłyskiem

abstraction creation

Interpretacja dowolna. Niech każdy w tym widzi, co sam chce i sam wyobraza:)

Hommage a'Marc Chagall


znowu sie zaczyna pesymistycznie.. ale to az tak nie wyglada, no bo...
bo wróciłam do biegania, roweru, marszobiegów i długiego chodzenia po mieście i bycia aktywną. w końcu kiedyś ta karta zła musi sie odwrócić. Ale i tak wiem, ze potrzeba bardzo dużo cierpliwości i uporu,by móc wrócic do dawnej siebie:)
do tego dawnego latania i szerokiego usmiechu..
choć wczoraj dosłownie płakałam ze smiechu na filmie "Nazywam sie Khan". Wiem, ze gusta moje sa nieco zwariowane bo jak nie kino artystyczne i ambitne to na drugim krańcu bollywoody. ale musze przyznać, że bollywoody pomogły mi przetrwać niektóre chwile. one mnie odpręzają i wczoraj tez była taka okazja. ale to tez musi byc towarzystwo i było w postaci pewnego billowatego (z ktorego sie nabijałam po filmie) i pewnego malutkiego:p Pieprzyka no i mego wracka:P
i było bardzo bardzo chichotnie:) i za to dziekuję mrrr

już nie potrafię inaczej patrzeć:)

Fragment ulubionej fotografii znanego japońskiego fotografa Eikoha Hosoe z mymi dokeljonymi łzami i innym fragmentem. taki sobie collage..

potłuczony egzystencją frejm




poniedziałek, 10 maja 2010

moi bohaterowie


Każdy ma jakichs tam swoich bohaterów, czy to w marzeniach czy to w rzeczywistości wirtualnej lub filmowej czy tez literackiej.

Moi bohaterowie rodzą z pewnych inspiracji, zwłaszcza z rysunków na korze ze sztuki Aborygenów.

Tkwi w nich tęsknota za przestrzenią, za zdobywanie nowych lądów nie tylko w rzeczywistości ale i w sobie samych. Są anonimowi, nie mają twarzy, tożsamości, są bezimienni. Kiedyś ulozyłam wiersz o tzw bohaterze Rysaborigin, trochę ten wiersz jest szczerze mówiąc, nijaki, bez wyrazu.

Jakoś chyba jednak nie pasują imiona do tych bohaterów, oni powinni pozostać Bezimienni. I są Bezimienni, to chyba najlepsze dla nich imię:)
Zresztą w wielu kulturach imię jest znacznikiem tozsamosci, okresleniem sie człowieka..
Wolę jednak Bezimiennych, bo wiem, ze nie są juz definitywnie okresleni, ze nastapi ich rozwój, ze bedą szli dalej szukac

wtorek, 4 maja 2010

cielesne frejmy


Frejm - okreslenie ze snookera, inaczej bilarda (oczywiście to tzw uproszczenie).
Frejm - pojedyncza partia rozgrywana w ramach całego pojedynku snookerowego. Cos tak jak set w tenisie
cielesne frejmy, wyrażenie całkiem spontanicznie wpadło do głowy.
w jakis tam sposób toczymy pojedynek z własnym organizmem, jego zachciewajkami. w poszczególnych frejmach, albo zwycięzamy my, albo zwycięza jakis fragment naszego ciała, ktory akurat wbił nam najwyzszego brejka w postaci soczystej porcji bólu..

are you deaf?




jesteś głuchy? nie słyszysz?
z pozoru pytania brzmią jak pytania o rzeczywistą medyczną głuchotę spotkanej osoby jak na rysunku Luszki - Szok Ciechackiej..
jednak istnieje drugie dno takiego pytania..
jesteś głuchy?
głuchy - na co?na swój własny instynkt? szept swoich własnych marzeń? na wołanie własnego ciała?na wołanie prawdziwego "ja"?na kogoś obok?
zestaw pytań i metafor sie raczej nie skończy.
trudniej jest bowiem o szczerą odpowiedź:)

moje okienka egzystencji




poniedziałek, 3 maja 2010

czasem właśnie to odczuwam:)

Niektóre Stare Dusze czują sie nieswojo ze swoją szorstkością lub brakiem emocjonalnego ciepła i starają sie nadrobić ten, jak im się wydaje brak, chociaz czasem takiego odczucia nie mają..
To, co moze załamać Duszę Dojrzałą i pozostawić po sobie kompleksy i urazy, dla Duszy Starej będącej w młodym wieku fizycznym , jest tylko "zajściem", "wydarzeniem", lub choćby sprawą do załatwienia"...